środa, 29 stycznia 2014

Prolog

Stała przed blokiem, wahała się. W końcu mróz był tak mocy, że weszła do środka. Szybko znalazła mieszkanie 4b. I znów te uczucie. Bała się, może źle zrobiła przylatując tu. Zebrała się w sobie i zadzwoniła do drzwi. Już miała uciec gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich kobieta w średnim wieku. Miała krótkie blond włosy. Gdy zobaczyła kto zadzwonił do drzwi, zdziwiła się.
Dziewczyna odezwała się pierwsza.
- Ciociu ja wszystko wiem nie mogłam tam zostać. Gdyby coś im się stało, nie wybaczyłabym sobie. Wiem też, że gdy będę u was nic nie grozi ani mnie, ani wam.
Kobieta uśmiechnęła się, przytuliła bratanice.
- Wejdź ogrzej się, mamy pizze. A później zadzwonię i przyjadą zabrać Cię w bezpieczne miejsce.
Weszły. A na zewnątrz hulał wiatr. Nowy York był przykryty białym puchem. Wyglądał tak spokojnie. Mimo to kilka przecznic od Central Parku w ciemnej uliczce śnieg był czerwony...